Wakacje uciekły tak szybko, jak ucieka lato, kolejny miesiąc, tydzień, dzień. Ostatnio dużo się u mnie dzieje. Jestem w trakcie pewnego projektu unijnego, co jest związane z moją dalszą pracą. Od drugiej połowy lipca zabiera on mi dużo czasu, dlatego przepraszam, że ostatnio zamieszczam mniej wpisów na blogu. Wolny czas mam w sobotę (do południa) i niedzielę. Wczoraj odwiedził nas miły gość i na tę okazję powstała szarlotka i ciasto ze śliwkami.
Szarlotka to ciasto całoroczne, ale kojarzy się przede wszystkim z jesienią, a dla mnie również z antonówkami, które uwielbiam i wg mnie są najlepszą odmianą jabłka do szarlotki.
składniki na ciasto:
45 dag mąki
margaryna Kasia
1/2 szklanki drobnego cukru do wypieków
łyżeczka proszku do pieczenia
4 żółtka
oraz:
1 kg jabłek antonówek
1/2 szklanki drobnego cukru do piany
1 malutka łyżeczka octu winnego
cynamon
1/2 torebki budyniu śmietankowego
ok. 5 łyżek bułki tartej
10 -12 dużych śliwek
przygotowanie:
z mąki, margaryny, cukru, żółtek i proszku do pieczenia zagniatamy ciasto. chłodzimy w lodówce. składniki które podaję na ciasto są porcją na dużą blaszkę (32 dł - 20 szer). ja z połowy przygotowałam szarlotkę, a z drugiej części placek ze śliwkami.
schłodzoną połowę ciasta podzieliłam na dwie części, większą rozłożyłam w wyłożonej papierem do pieczenia małej tortownicy (22 cm) i posypałam równomiernie bułką tartą. umyte i obrane jabłka ztarłam na grubej tarce, ułożyłam na cieście i posypałam cynamonem. z białek ubiłam pianę, dodając pod koniec ubijania ocet i cukier. gdy piana była sztywna dodałam budyń i ostrożnie wymieszałam łyżką. otrzymaną masę wyłożyłam na jabłkach. pozostałą część ciasta delikatnie ztarłam na tarce nad masą. piekłam 45 minut w 200 stopniach C.
gdy szarlotka się piekła wyjęłam z lodówki pozostałą część ciasta. połową wyłożyłam średniej wielkości naczynie do zapiekania, na wierzchu ułożyłam połówki śliwek, a na to starłam resztę ciasta na grubej tarce.
gdy szarlotka była gotowa placek śliwkowy wstawiłam na 30 minut do piekarnika - 200 stopni. po wyjęciu posypałam cukrem pudrem.
Jak robię szarlotkę z taką bezą, to zawsze owa beza znika w niewyjaśnionych okolicznościach;)
OdpowiedzUsuńnieznani sprawcy dokonują takiego porwania ;)
Usuńja też lubię antonówki do szarlotki :D ale twoja pięknie wygląda!
OdpowiedzUsuńdziękuję Gosia :)
Usuńkocham szarlotkę - najlepsze ciasto na świecie:) ja zawsze do niej dodaję szarą renetę:) fajny pomysł z tym dodatkiem śliwek:)
OdpowiedzUsuńszarą renetę też bardzo lubię w szarlotkach mmm
Usuńpięknie wyglądają!
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie letnie ciasta, mniam mniam
Są dwie, no może trzy rzeczy które lubię w jesieni- jabłka na szarlotkę, dynię na krem oraz młodziutkie orzechy.
OdpowiedzUsuńNa jesień nie jestem jeszcze gotowa. O nie!
Dlatego tym razem wybieram ciasto ze śliwkami- choć w sumie śliwki najlepsze ponoć po pierwszym jesiennym mrozie...Ech zimno już idzie!
Gość musiał być wyjątkowy, skoro aż dwa ciacha zaserwowałaś ;)
szarlotka była dla gościa, a ciasto ze śliwkami dla domowego głodomora ;)
UsuńSzaleństwo ;)
UsuńTakiego połączenia jeszcze nie jadłam :) Aż jestem ciekawa bo pięknie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńPoproszę po kawałeczku, obłędnie wyglądaja ciacha:)
OdpowiedzUsuńAle jesteś okrutna!! I będę teraz musiała szarlotkę upiec;):) P.S. Cudowne naczynie do zapiekania;):)
OdpowiedzUsuńlubię połączenia jabłek z innymi owocami, najlepiej kwaśnymi ;D
OdpowiedzUsuńSzarlotkę bardzo lubię, ale jakoś bardziej zimą, ze śliwkami w każdej ilości ! Ulu, co tak słabo się udzielasz ostatnio?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
wyjaśnienie powyżej Aniu :)
Usuńaż mi zaburczało w brzuchu od tych pyszności!
OdpowiedzUsuńPyszności serwujesz gościom:-) Ja do szarlotki używam szarej renety.
OdpowiedzUsuń